Archiwum Medicusa

Odeszli

Odeszli

Dr Czesław Janiszewski
(1951–2007)

24 lutego 2007 roku odszedł odszedł dr Czesław Janiszewski – ordynator oddziału wewnętrznego we włodawskim szpitalu.

Urodził się 1 czerwca 1951 roku w Chełmie. Tam też ukończył II Liceum Ogólnokształcące, a potem studiował na Akademii Medycznej w Lublinie. Po jej ukończeniu w 1975 roku krótko pracował w Oddziale Internistycznym w Krasnymstawie, następnie rozpoczął pracę naukową w Instytucie Higieny w Lublinie.

Całe swoje życie poświęcił ratowaniu i leczeniu ludzi. Jego kariera we włodawskim szpitalu rozpoczęła się w 1978 roku, kiedy został tu zatrudniony na stanowisku młodszego asystenta. Dwa lata później uzyskał I stopień specjalizacji z zakresu chorób wewnętrznych i został asystentem w oddziale wewnętrznym. W 1985 roku – po kolejnym stopniu specjalizacji – awansował na stanowisko zastępcy ordynatora oddziału wewnętrznego. W latach 1985–1990 pracował na stanowisku zastępcy dyrektora ds. opieki zdrowotnej, następnie objął stanowisko  ordynatora oddziału wewnętrznego.

Śp. dr Janiszewski w swojej pracy zawsze kierował się dobrem pacjenta. Zorganizował od podstaw i prowadził pododdział intensywnego nadzoru kardiologicznego. Przyczynił się do uruchomienia pracowni echokardiografii i prób wysiłkowych. W ostatnim okresie swojego życia starał się o uruchomienie pracowni tomografi i komputerowej. Niestety, zabrakło mu czasu…

W 1997 roku dr Janiszewski uzyskał stopień doktora nauk medycznych na podstawie rozprawy „Występowanie chorób układu krążenia u ludności wiejskiej zamieszkałej na terenie Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego”. Publikował artykuły poglądowe na łamach czasopisma „Medycyna Ogólna”. Interesował się także historią ziemi włodawskiej i jej okolicami. Współpracował z Towarzystwem Przyjaciół Ziemi Włodawskiej. Wynikiem tejże współpracy jest wspólnie wydana książka pt. „Miasto i region na przełomie XX/ XXI wieku”. Był również współtwórcą albumu „Włodawa i okolice w fotografi i”. Inną jego pasją było sadownictwo i ogrodnictwo.

Śp. dr. Janiszewskiego mieszkańcy Włodawy postrzegali nie tylko przez pryzmat białego kitla. Ci, którzy go znali, wspominają go jako człowieka z zasadami. Był bezgranicznie oddany służbie innym, w szczególności dzieciom. Był również nauczycielem i przewodnikiem młodszych kolegów.

Miał jeszcze wiele planów. Niestety, nie zdążył ich zrealizować. Wszyscy zapamiętają go jako człowieka pogodnego, aktywnego i twórczego, pełnego zapału i chęci niesienia pomocy innym. W ostatniej drodze towarzyszyli mu rodzina, przyjaciele, władze miasta oraz pacjenci, z którymi spędzał najwięcej czasu. Włodawa straciła niezwykłego mieszkańca, szpital – pracownika, pacjenci – lekarza, a znajomi – przyjaciela, kolegę i bratnią duszę.

Cześć Jego pamięci!

 

Dr Janusz Czarnota
(1942–2007)

Przed ponad rokiem w wielkim smutku i żalu pożegnaliśmy naszego Kolegę, dr. Janusza Czarnotę. Całe środowisko medyczne Kraśnika wspierało zmagania śp. Janusza z nieuleczalną i podstępną chorobą. Pierwszy dzień stycznia 2007 roku był ostatnim dniem trudnej, pracowitej drogi życia naszego Kolegi.

Dr Janusz Czarnota urodził się w Kraśniku Fabrycznym. Całe swoje życie rodzinne i zawodowe związał z rodzinnym miastem. Jako jedyny anestezjolog w Kraśniku Fabrycznym całymi latami służył pomocą szpitalowi, a w szczególności oddziałowi chirurgii. Wielokrotnie wzywany z domu w nocy, niedziele i święta ratował pacjentów, pomagał kolegom, wspierał ich w trudnych decyzjach.

Był wspaniałym lekarzem i znakomitym anestezjologiem. Każdemu okazywał uśmiech i życzliwość, miał czas na rozmowę i dobra radę dla każdego potrzebującego. Na dyżurze każdy z nas czuł się bezpiecznie, bo wiedzieliśmy, że w chwili wątpliwości i w trudnej sytuacji bez wahania przyjdzie z pomocą, załagodzi konflikty, pocieszy.

Dr Janusz Czarnota dbał o innych, nigdy o siebie. Wieloletnią ciężką pracę przypłacił dwoma zawałami serca, cukrzycą i ciężką nieuleczalną chorobą. Ale jej świadomość nie zwaliła go z nóg. Do ostatnich dni chciał być z pacjentami. Pracował i dyżurował – jak zawsze skromny, spolegliwy, uśmiechnięty. Sam cierpiąc w milczeniu, służył cierpiącym. Właśnie dzięki takim wspaniałym ludziom etos zawodu lekarza nigdy nie zaginie.

A my? Cóż, nam – kolegom lekarzom i współpracownikom, pozostały tylko wspomnienia o wspaniałym anestezjologu i życzliwym, dobrym człowieku. Po prostu – dobrym człowieku.

Lekarze z Kraśnika