Tworzy się ukraińska samorządność lekarzy
Tworzy się ukraińska samorządność lekarzy
O historii, powstaniu i niemal 20-letnich doświadczeniach samorządu lekarskiego w Polsce mówiono w czasie spotkania z grupą lekarzy z Ukrainy, których w połowie maja gościła Lubelska Izba Lekarska.
Ukraińscy lekarze przyjechali do Lublina na zaproszenie Charytatywnego Stowarzyszenia Niesienia Pomocy Chorym Misericordia. Ta działająca w Lublinie od 1991 roku organizacja pomocowa od kilku lat zaprasza do Polski lekarzy ze Wschodu.
Goście przyjechali z około 300-tysięcznego miasta Chmielnicki, leżącego w zachodniej części Ukrainy, 230 km od granicy z Polską. W czasie spotkania z prezydium LIL interesowały ich przede wszystkim mechanizmy tworzenia samorządu lekarskiego.
– Nie mamy takich tradycji, korporacja działa w rozproszeniu, a o naszych zawodowych sprawach decydują urzędnicy państwowi – mówili, dodając, że chociaż od 17 lat Ukraina cieszy się niepodległością i nie ma już prawnych przeszkód, aby stworzyć samorząd, środowisko lekarskie dopiero teraz zaczyna dojrzewać do samostanowienia.
– Przed nami jeszcze pewnie długa droga, ale jesteśmy przekonani, że nie ma odwrotu i wkrótce u nas także powstanie samorząd lekarski. Rolę ojca założyciela spełni zapewne nasz Związek Zawodowy Pracowników Medycznych – mówił Ołeksij Stefańczuk, ordynator traumatologii 700-łóżkowego Szpitala Miejskiego w Chmielnickim.
Ukraińców interesowała struktura izby lekarskiej, jej uprawnienia, rola i kompetencje. Bardzo wiele pytań dotyczyło odpowiedzialności zawodowej lekarzy w Polsce, zadań rzecznika odpowiedzialności i sądu lekarskiego. Goście z Ukrainy pytali o system kształcenia lekarzy, a także o zasady samopomocy (chcieli wiedzieć, w jakich sytuacjach lekarze mogą liczyć na pomoc i wsparcie, także materialne, izby, do której należą).
Opowiadali też o swojej pracy. Włodzimierz Demczuk, dyrektor szpitala psychiatrycznego (1000 łóżek) w Chmielnickim, podkreślał, że w placówce, którą kieruje, poziom leczenia nie odbiega od tego, co widział, zwiedzając lubelski szpital neuropsychiatryczny.
– Stosujemy te same leki, mamy podobny model opieki – zaznaczał.
Wszyscy podkreślali jednak fatalną dostępność do leczenia i brak systemu ubezpieczeń, a także całkowicie scentralizowane finansowanie ochrony zdrowia:
– Pieniądze trafiają do jednego, krajowego worka. Nasz szpital dostaje z niego zaledwie 20 proc. koniecznych środków – mówili lekarze ze Szpitala Miejskiego. – Instytucji takiej jak Narodowy Fundusz Zdrowia w ogóle nie znamy, dlatego bardzo zależało nam na odwiedzeniu lubelskieo oddziału NFZ.
Na zakończenie wizyty goście otrzymali egzemplarze ustawy o izbach lekarskich, a także kodeks etyki lekarskiej i najnowsze numery „Medicusa”.