Archiwum Medicusa

Niebezpieczny dryf

Niebezpieczny dryf

Odpowiedni dostęp do usług medycznych warunkuje prawidłowe funkcjonowanie systemów ochrony zdrowia na całym świecie. Wszystkie kraje, niezależnie od zamożności ich obywateli, borykają się z problemem zachwianej dystrybucji personelu medycznego. Cechą łączącą państwa rozwijające się, jak i rozwinięte, jest duża koncentracja pracowników medycznych w obszarach najbardziej zurbanizowanych i bogatych oraz ich niedostatek w obszarach wiejskich, zamieszkiwanych przez biedniejszą część społeczeństwa.
W jednym z państw Ameryki Środkowej – Nikaragui, gdzie dominuje rolnictwo, aż 50% personelu medycznego pracuje w stolicy i problem złej dystrybucji istotnie odbija się na stanie zdrowia obywateli. 
Problem złej dystrybucji lekarzy dotyczy także krajów bogatych. Większość preferuje duże miasta, najchętniej ośrodki akademickie. Niedobór kadr w regionach wiejskich wyrównywany jest dzięki lekarzom napływowym. Między innymi to właśnie dzięki emigracji personelu medycznego z nowych państw UE, w tym z Polski, problem nie jest tam aż tak znaczący. Ponad 30% kadry w Wielkiej Brytanii to pracownicy napływowi, 25% lekarzy pracujących w szpitalach kanadyjskich to cudzoziemcy. Również lekarze-imigranci w Stanach Zjednoczonych stanowią istotny odsetek wszystkich medyków, a w gorzej rozwiniętych regionach kraju są główną siłą napędową placówek ochrony zdrowia.
Niestety zjawisko dryfu państwo – inne państwo prowadzi do efektu domina potęgującego niedobór lekarzy w obszarach wiejskich państw gorzej rozwiniętych. Wynikiem emigracji wykwalifikowanej kadry z dużych obszarów miejskich jest przepływ medyków z terenów wiejskich na zwalniane w miastach etaty. To jeszcze bardziej osłabia pozbawione odpowiedniej liczby białego personelu obszary wiejskie.
Miasta, niezależnie od zamożności kraju, są znacznie bardziej atrakcyjne z kilku powodów. Duże ośrodki, oprócz prestiżu, dają również większą szansę zatrudnienia dla członków rodzin lekarskich. Także szerszy dostęp do edukacji dla dzieci jest istotnym udogodnieniem i nie pozostaje bez wpływu na decyzję dotyczącą wyboru miejsca pracy. Znacznie prostsze jest tam otwarcie i prowadzenie przynoszącej zyski prywatnej praktyki, co jest szczególnie istotne w przypadku krajów, w których płace w sektorze państwowym są bardzo niskie. Niedobór odpowiedniego sprzętu oraz słaba diagnostyka stanowią czynniki mało zachęcające do pracy w obszarach położonych z dala od dużych miast, podobnie jak ograniczone możliwości awansu zawodowego i utrudniony dostęp do szkoleń.
Wraz ze wzrostem atrakcyjności obszarów miejskich rośnie również ryzyko pojawienia się problemów z zatrudnieniem. Paradoksalnie – lekarze mający problem ze znalezieniem pracy w dużych miastach nie szukają jej w ośrodkach wiejskich, a decydują się na emigrację. Zjawisko dryfu państwo – inne państwo nasila jeszcze bardziej problemy systemów ochrony zdrowia krajów mniej zamożnych. W przeciwieństwie do nich kraje bogate – poprzez wprowadzanie odpowiednich strategii – są w stanie złagodzić efekt nieodpowiedniej dystrybucji pracowników medycznych. Decentralizacja, polegająca na wprowadzeniu systemu zachęt finansowych i korzyści poprawiających status lekarzy podejmujących pracę w mniej popularnych obszarach kraju, często przynosi zadowalające efekty. Sposób ten jednak w przypadku krajów biednych okazuje się mało skuteczny. Kilkanaście lat temu lokalne władze Filipin próbowały finansowo zmotywować lekarzy do pracy na terenach wiejskich. Początkowo wydawało się, że działania te przyniosły zamierzone rezultaty, niestety już po kilku miesiącach lokalne budżety nie były w stanie udźwignąć ciężaru finansowania lepiej opłacanych lekarzy wiejskich. Operacja decentralizacji zakończyła się fiaskiem.
Inną dość skuteczną strategią, na którą pozwolić mogą sobie jedynie kraje zamożne, jest coraz bardziej popularna telemedycyna. Metoda ta, zwana również medycyną na odległość, poprzez  połączenie w sobie elementów telekomunikacji, informatyki i medycyny pozwala skutecznie przełamywać bariery geograficzne.
Przystąpienie Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku znacznie ułatwiło możliwość emigracji zarobkowej lekarzy. Lekarze z Polski wyjeżdżają, a zatrudnienie­ specjalisty na wsi staje się coraz trudniejsze. Niestety, pomimo narastającej skali zjawiska, ekipy sprawujące władzę nie zdecydowały się na wprowadzenie polityki mającej na celu powstrzymanie medycznego exodusu.
Konsekwencje dalszego braku istotnych, a nie jak dotychczas iluzorycznych (choć  nagłaśnianych medialnie i kreowanych na przełomowe), podwyżek w sektorze ochrony zdrowia będą tragiczne w skutkach. Zwłaszcza, że tzw. pull factors, czyli czynniki przyciągające polskich lekarzy do zagranicznych szpitali, do których zaliczamy m.in. kilkukrotnie wyższe płace, łatwiejszy dostęp do specjalizacji i wyższy standard życia, są nadzwyczaj silne i coraz skuteczniej kuszą medyków z Polski. Niskie wynagrodzenia, przeciążenie obowiązkami, złe warunki pracy to tzw. push factors, czyli czynniki wypychające z kraju. Ich natężenie i wzajemny stosunek decydują o skali migracji.
Niestety nadal bez odpowiedzi pozostaje pytanie, dlaczego blisko 1/3 absolwentów uczelni medycznych opuszczająca Polskę w ostatnim roku nie stała się wyraźnym sygnałem alarmowym dla choć trochę inteligentnych polityków! Czy zmiana ekipy rządzącej zmieni cokolwiek? Z całą pewnością podejmowanie jedynie doraźnych działań zastępczych i brak odpowiedniej gratyfikacji finansowej – adekwatnej do posiadanej wiedzy, umiejętności i doświadczenia, nie rozwiążą narastającego problemu.

Marek Derkacz
marekderkacz@interia.pl