Archiwum Medicusa

Diagnoza wstępna




Diagnoza wstępna

Szumnie zapowiadana przez rząd prywatyzacja szpitali ominie pewnie szerokim łukiem nasze województwo. Tworzenie spółek prawa handlowego, jak widać, niewiele mówi włodarzom regionu. W obronie dotychczasowego systemu, choć archaicznego i niewydolnego, obarczonego socjalistycznym założeniem, że zakład pracy jest po to, by dawać zatrudnienie ludziom, staje murem pospolite ruszenie związków zawodowych na czele z ich działaczami. Możliwość utraty miejsc pracy przez wielu ludzi zatrudnionych w szpitalach Lubelszczyzny jednoczy wszystkich, którzy nie widzą dla siebie innej perspektywy jak pobieranie niskich wynagrodzeń w przeetatyzowanych placówkach. Przypominam sobie opór wielu pracowników lubelskiego ZOZ wobec prywatyzacji, jaką tam przeprowadzono. Minęło kilka lat, a lekarze pracujący dziś już we własnych przychodniach nigdy nie zgodziliby się na powrót do poprzedniego systemu. Wzrosła również satysfakcja pacjentów z jakości leczenia. Nikt rozsądny nie kwestionuje już dziś celowości prywatyzacji w podstawowej opiece zdrowotnej.

Dla wszystkich myślących logicznie wydawałoby się, że prywatyzacja szpitali jest kwestią czasu i elementem powrotu do normalności. Ale nic podobnego! Dla tzw. organów założycielskich sprywatyzowanie szpitala to niemal osobista klęska. W sprywatyzowanej jednostce nie można już przecież zatrudniać, nie patrząc na jej realne potrzeby i możliwości finansowe, dziesiątków pracowników według kryterium teraz my. Nie można też bronić przed zwalnianiem z pracy ludzi ewidentnie nieprzydatnych. Cóż się jednak dziwić, skoro każda kolejna ekipa rządząca uważa szpital za własny folwark. Nie ma przy tym ani myśli, ani refleksji, czy taki model zarządzania służy właściwie tym, którym szpital ma służyć – pacjentom i tylko nim. Nie może być miejscem dającym zatrudnienie pociotkom i kolesiom obecnych włodarzy. Ma kierować się tylko jedną misją – leczeniem ludzi.

Oczywiście szpital powinien służyć także tym, którzy wypełniają tę misję i podnoszą kwalifikacje, aby wypełniać ją jeszcze lepiej. Nie tylko szpital potrzebuje lekarzy, ale i lekarze szpitala. To właśnie tam nabywają doświadczenie i umiejętności zawodowe. To tam starsi koledzy przekazują praktyczną wiedzę młodszym. To wreszcie tam lekarze zarabiają na życie swoje i swoich rodzin. Prywatyzacja jest więc gwarantem, że z pracy lekarzy i wypracowanych przez nich środków nie będą korzystać ci, którzy tej pracy nawet nie są w stanie docenić. Myślę, że pracujący w szpitalach koledzy doskonale wiedzą, o czym piszę, i nieraz zwyczajnie diabli ich biorą, gdy w trakcie badania pacjenta czy w trakcie wykonywanego przez nich zabiegu przychodzi ktoś z poleceniem, aby niezwłocznie udać się do kadr w celu wyjaśnienia jakiejś urzędniczej wątpliwości. Tymczasem w prywatnej firmie nie rządzą kadry. Tam ceni się pracowników przynoszących zysk, inni po prostu w niej nie pracują.

 

 

 

a.ciolko@interia.pl, tel. 0 601 28 33 16