Archiwum Medicusa

Barometr korupcji

Moim zdaniem

Barometr korupcji

Jako swoisty barometr korupcji traktuje się wyniki systematycznie przeprowadzanych badań opinii publicznej. Stawianie tych samych pytań każdego roku pozwala na ocenę społecznego nastawienia do zjawiska, jak i oszacowanie jego przybliżonej skali. Niestety w ubiegłym roku większość uczestników badania Barometr korupcji 2007 przeprowadzonego przez Fundację im. Stefana Batorego wskazała właśnie służbę zdrowia jako dziedzinę życia społecznego, w której korupcja występuje najczęściej. Niechlubna pierwsza pozycja w rankingu w porównaniu do roku 2006 uległa umocnieniu aż o 5 punktów procentowych (58% wskazań w porównaniu z 53% w roku 2006).

Pojawia się pytanie, czy rzeczywiście w ciągu ostatnich kilku lat doszło do nasilenia zjawiska korupcji w ochronie zdrowia? A może wskazujące na wzrost zjawiska wyniki są jedynie efektem kampanii medialnej stawiającej nasze środowisko w niechlubnym centrum uwagi?

Konflikty środowiska lekarskiego z politykami i z rządem zawsze skutkowały nagonką medialną. Jej celem było osłabienie autorytetu lekarzy w oczach społeczeństwa, a co za tym idzie – spadek społecznego poparcia dla naszej grupy zawodowej. Jeżeli jednak w ochronie zdrowia faktycznie miało miejsce nasilenie zjawiska korupcji – jak widać to w sondażach – to jednoznacznie świadczy ono o nieudolności organizacji tworzonych specjalnie w celu ograniczenia korupcji.

Pokazowa akcja CBA (o której można nawet poczytać na internetowych stronach Biura), czyli zatrzymanie ordynatora Kliniki Kardiochirurgii Szpitala MSWiA, Mirosława G., z moralizatorskiego punktu widzenia okazała się wielką klapą. Podejrzanemu postawiono ponad 50 zarzutów, w tym 46 korupcyjnych. Jak się okazuje, już niedługo doktor G. będzie kierował kliniką kardiochirurgii w prywatnym szpitalu w Krakowie. Najwyraźniej zarzuty nie przeszkodziły dyrektorowi prywatnej placówki w zatrudnieniu bez wątpienia doskonałego w swym fachu specjalisty, choć budzącego ogromne wątpliwości natury etyczno-moralnej.

Mające miejsce w Polsce zatrudnianie lekarzy, przeciwko którym toczy się postępowanie karne, lub mających już na koncie wyroki sądowe za łapownictwo nie tylko nie wpływa korzystnie na wizerunek zawodu, ale także zwiększa poczucie bezkarności. Dlaczego zatem taka sytuacja ma miejsce? Może czas w końcu zaostrzyć prawo i raz na zawsze skończyć z tą korupcyjną medyczną hucpą!

Klucz do sukcesu stanowią odpowiedzi na kilka ważnych pytań: Jaką skalę osiągnęło zjawisko? Co jest jego główną przyczyną i jak skutecznie mu przeciwdziałać? Czy ma ono związek z wysokością lekarskich pensji?

Każdy z nas obserwuje postępowanie swoich kolegów i wydaje się, że skala zjawiska nie jest tak duża jak ta przedstawiana w mediach. Nie da się jednak zaprzeczyć istnienia medycznej korupcji. Główną jej przyczyną jest brak zasad moralno-etycznych, występowanie zjawiska może mieć również związek z niskimi w stosunku do wykształcenia i odpowiedzialności pensjami w publicznych szpitalach. Jednak jak twierdzi część ekspertów zajmujących się korupcją, dochody lekarzy nie mają wpływu na występowanie zachowań korupcyjnych w tej grupie zawodowej. Według nich najwięcej przypadków zachowań korupcyjnych zdarza się właśnie wśród najlepiej zarabiającej kadry profesorów i ordynatorów. Jak zatem skutecznie zwalczać tę patologię? Czy potrzebne są spektakularne akcje, jak ta z udziałem kardiochirurga doktora G.? A może powinniśmy­ wziąć przykład z doświadczeń krajów, w których zjawiska korupcyjne stanowią jedynie problem marginalny. Promuje się tam kulturę antykorupcyjną, dzięki której zjawisko korupcji w ochronie zdrowia praktycznie nie istnieje.

Tym tropem poszła założona w ubiegłym roku przez młodych lekarzy fundacja „Nie biorę, chcę normalnie zarabiać”. Za najważniejszy cel postawiła sobie promowanie uczciwości i profesjonalizmu w zawodzie lekarza. Wydaje się, że dzięki ogólnopolskiej kampanii medialnej prowadzonej przez fundację, zawód lekarza w Polsce powoli odzyskuje szacunek i zaufanie społeczne. Może zaobserwujemy to w wynikach sondażu przeprowadzonego w tym roku? Czy jednak same słowa okażą się wystarczająco skuteczne, by wykorzenić naganne zjawisko? Może jednak czas nieco zaostrzyć kary? A może członkowie składów orzekających sądów lekarskich powinni częściej orzekać kary pozbawiania prawa wykonywania zawodu, szczególnie w przypadkach recydywy?

Marek Derkacz

marekderkacz@interia.pl