Płace do poprawki?
Płace do poprawki?
Wakacje się skończyły i po kilkutygodniowym spokoju trzeba wrócić do rozwiązywania nabrzmiałych problemów ochrony zdrowia. Posłowie szykują się do ciężkich debat nad pakietem ustaw medycznych, a w szpitalach znów narasta napięcie wokół płac. Zaczęły się już strajki pielęgniarek, a lekarze również nie mogą być zbyt pewni swego. Chodzą słuchy, że dyrekcje niektórych szpitali, powołując się na narastające trudności finansowe, planują zmiany w zasadach wynagradzania lekarzy, oczywiście na gorsze. Na razie brak konkretnych propozycji w tym względzie, gdyż prawdopodobnie dyrektorzy chcą najpierw wstępnie ocenić, jak ich szpitale radzą sobie z finansami po pierwszym kwartale obowiązywania nowego systemu rozliczeniowego z NFZ na podstawie tzw. jednorodnych grup pacjentów (JGP).
W naszym regionie największe obawy mają lekarze z PSK-1 w Lublinie. Mówi się, że dyrektor tej placówki, Adam Borowicz, chciałby wrócić do poziomu płac lekarzy sprzed podwyżek przyznanych im w efekcie negocjacji pomiędzy dyrekcją a związkami zawodowymi w końcu ubiegłego roku. Klinicyści uniwersyteccy, którzy uzyskali w tym roku podwyżkę wynagrodzenia za pracę w szpitalu do poziomu połowy etatu, mają ją utracić i powrócić do wymiaru jednej dziesiątej etatu. Chcieliśmy potwierdzić te zapowiedzi u źródła, czyli z ust dyrektora Borowicza, ale to nam się nie udało. Mimo usilnych starań do rozmowy nie doszło. Próbowaliśmy zapytać o to samo któregoś z zastępców dyrektora, lecz to również okazało się niewykonalne. W sekretariacie szpitala poinformowano nas, że dyrektor Borowicz zastrzegł sobie wyłączność na udzielanie informacji. Żeby je uzyskać, musimy złożyć pytania na piśmie i czekać na odpowiedź. Taką postawą byliśmy kompletnie zaskoczeni, gdyż nigdy, w żadnym szpitalu nie spotkaliśmy się z takimi wymaganiami. Bez wątpienia ich celem jest ograniczenie mediom dostępu do informacji, a być może nawet całkowite ich zablokowanie, gdyż po pierwsze, odpowiedź może być udzielona z takim opóźnieniem, że nie będzie aktualna, a po drugie, może być tak sformułowana, iż nic konkretnego nie będzie z niej wynikać. Przy braku możliwości bezpośredniego zadawania dodatkowych pytań nasze ustawowe prawo do informacji okaże się po prostu fikcją. W tej sytuacji obawiamy się, że w PSK-1 rzeczywiście są szykowane jakieś niekorzystne dla lekarzy zmiany.
Aby zorientować się, czy przypadek PSK-1 jest odosobniony, zasięgnęliśmy informacji na ten temat w kilku innych dużych szpitalach Lubelszczyzny. Na początek o plany płacowe zapytaliśmy dyrektora PSK-4, Mariana Przylepę. Okazało się, że w tym szpitalu klinicznym nikt nie myśli o pogorszeniu sytuacji płacowej lekarzy, wręcz przeciwnie. Dyrekcja wprawdzie dyskutuje ze związkami zawodowymi na temat wynagrodzeń, ale nie proponuje ich zmniejszenia, lecz analizuje cały system płac obowiązujący aktualnie w szpitalu pod kątem jego udoskonalenia i uczynienia bardziej sprawiedliwym. Nie jest to sprawa prosta ani szybka do załatwienia, gdyż przywiązanie załogi do socjalistycznej „urawniłowki” jest jeszcze dość silne i przekonanie pracowników do zasady „lepsze pieniądze za lepszą pracę” wymagać będzie sporo czasu i wysiłku.
– W każdym razie – twierdzi dyrektor Przylepa – niczego nie zamierzamy zmieniać na siłę. Pracownicy muszą być przekonani do proponowanych zmian. Jeśli chodzi o lekarzy, to propozycje idą w kierunku przejścia z umów o pracę na tzw. kontrakty. Jak pokazują przykłady szpitali, gdzie te zmiany już się dokonały, to na nowym systemie zyskują zarówno lekarze, jak i same szpitale. Trzeba jeszcze dodać, że w PSK-4 nie ma planów pozbawienia naukowców połówek etatów szpitalnych.
Spać spokojnie mogą również lekarze z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II w Zamościu. Jak nas poinformował jego rzecznik prasowy, Ryszard Pankiewicz, medykom nie tylko nie grożą redukcje wynagrodzeń, ale wręcz przeciwnie, mogą liczyć na podwyżki, ponieważ w ubiegłym roku związki zawodowe zawarły z dyrekcją porozumienie ważne aż do 2010 roku. Na mocy tego porozumienia płace mają każdego roku sukcesywnie rosnąć w ustalonym wymiarze.
Negocjacje ze związkowcami na temat wynagrodzeń przewiduje dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Chełmie – Andrzej Santor. Nie zna jeszcze postulatów związkowych, ale spodziewa się, że przedstawione zostaną wnioski o podwyższenie płac. Rozmowy z pewnością będą trudne, gdyż sytuacja finansowa szpitala przy obecnym poziomie kontraktu zawartego z NFZ raczej nie pozwoli na zwiększenie wydatków na wynagrodzenia. Dyrektor Santor mówi wprost:
– Płace u nas są wręcz wyżyłowane i będę starał się przekonać o tym przedstawicieli związków zawodowych, ale na rozmowy jestem otwarty, bo tylko lepsze wzajemne zrozumienie może przyczynić się do poprawy sytuacji finansowej szpitala.
Spokój panuje w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Białej Podlaskiej. Nie toczą się żadne negocjacje płacowe, bo – jak twierdzi dyrektor Dariusz Oleński:
– Cała załoga zdaje sobie sprawę, że ostatnie podwyżki wyczerpały możliwości finansowe szpitala. Każdy wprawdzie chciałby zarabiać jeszcze więcej, ale trzeba obiektywnie przyznać, że obecny poziom wynagrodzeń w bialskiej placówce i tak należy do najwyższych w województwie. Wiedzą o tym dobrze pracownicy szpitala i cenią sobie osiągnięty status materialny. Warto przypomnieć, że ordynatorzy zarabiają tutaj około 8 tys. zł miesięcznie, specjaliści II stopnia znacznie ponad 5 tys., a I stopnia ponad 4 tys. Do tego doliczyć należy różnego rodzaju dodatki przysługujące do pensji podstawowej. Lekarze anestezjolodzy i SOR pracują na atrakcyjnych finansowo kontraktach. W tym samym systemie opłacani są lekarze dyżurni. Mimo tak dużych wydatków na płace szpital nie tylko nie zadłuża się, ale osiąga nawet niewielki zysk.
Zdaniem dyrektora Oleńskiego, aktualnie na podwyżki mogą liczyć jedynie pielęgniarki. Chciałby im płacić o kilkaset złotych więcej niż obecnie. Swoją wypowiedź podsumowuje:
– Pacjenci chcą się u nas leczyć, a pracownicy chcą u nas pracować.
Zdaniem przewodniczącego zarządu regionalnego OZZL, Antoniego Rybki, na razie nie ma zbyt wielu sygnałów od związkowców o potencjalnych zagrożeniach obecnego poziomu wynagrodzeń lekarskich, ale wkrótce mogą się pojawić, gdyż ubiegłoroczne porozumienia płacowe nie we wszystkich szpitalach zostały sformułowane prawidłowo. OZZL w stosownym czasie informował i radził, jak uniknąć pułapek, a na swoich stronach internetowych zamieszczał wzory umów, ale nie wszyscy wzięli sobie te rady do serca. W rezultacie w wielu przypadkach, czy to z pośpiechu lub braku doświadczenia, czy też z powodu niemożności porozumienia się różnych związków zawodowych, zawarte zostały umowy pełne luk i niedomówień. Teraz dyrekcje szpitali nie omieszkają zapewne wykorzystać tych potknięć na swoją korzyść, szczególnie w tych placówkach, gdzie lekarzy jest pod dostatkiem i nie ma obawy o braki kadrowe.
Edward Dmoszyński