Archiwum Medicusa

Serce w poniewierce

Program profilaktyki chorób układu krążenia

Serce w poniewierce

Na Lubelszczyźnie żyje niemal 150 tysięcy osób, które kwalifikują się do programu profilaktyki chorób układu krążenia. Program od początku roku realizują lekarze podstawowej opieki zdrowotnej.

Tymczasem do września z badań określonych programem skorzystało tylko 35 tysięcy mieszkańców regionu, a więc zaledwie jedna piąta predysponowanych. Dlaczego w kraju, gdzie choroby krążenia należą do najczęstszych przyczyn zgonu – każdego roku z tego powodu umiera 170 tysięcy osób – a na kłopoty kardiologiczne uskarża się co drugi Polak, tak niewielu chce im zapobiegać?

Program profilaktyki chorób krążenia jest adresowany do osób, które mają 30, 35, 40, 45, 50 i 55 lat. I tylko tych. Dodatkowym warunkiem jest, aby osoby spełniające kryterium wiekowe nie były już objęte leczeniem kardiologicznym.

– Założeniem programu jest zwrócenie uwagi tych teoretycznie jeszcze zdrowych ludzi na pewne zagrożenia ich zdrowia i zachęcenie do prozdrowotnych zachowań, np. rzucenia palenia tytoniu czy schudnięcia. Po to, by nie dopuścić do rozwoju nadciśnienia czy zawału – mówi rzecznik lubelskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia, Łukasz Semeniuk.

Osoba, która zgodzi się na udział w programie, zostanie wszechstronnie przebadana. W pierwszej kolejności sprawdzane są jej obciążenia rodzinne (czy rodzice przeszli zawał serca lub udar mózgu i ile mieli wtedy lat), lekarz pyta też, czy badany pali tytoń, czy i ile razy w tygodniu uprawia aktywność sportową; jaką ma wagę ciała; sprawdza obwód ramienia i pasa, a także ciśnienie tętnicze krwi. Wreszcie pacjent dostaje skierowanie na badania biochemiczne, które określają wartość cholesterolu całkowitego i w rozbiciu na HDL i LDL; trójglicerydów i glukozy na czczo.

Pacjent musi później z tymi wynikami wrócić do gabinetu lekarza, aby ten na podstawie algorytmu SCORE określił ryzyko incydentu sercowo-naczyniowego i zlecił dalsze postępowanie.

– Ale wcześniej osoby kwalifikujące się do programu muszą wiedzieć o takiej możliwości. Ja nic o tym nie wiedziałem – mówi 40-letni mieszkaniec Lublina. – A wszystko wskazuje, że powinienem poddać się tym badaniom. Mój ojciec i dziadek mieli zawał serca.

Inni też nic na ten temat nie wiedzą.

– Owszem, słyszałam i skorzystałam z programu profilaktyki cytologicznej, wiem, że są programy profilaktyki raka sutka, ale o sercu nie słyszałam – mówi 45-letnia Monika.

Jak tłumaczą w NFZ, o nabór chętnych do programu mieli zatroszczyć się sami lekarze rodzinni. Informować i zachęcać do badania w czasie wizyt pacjentów w ich gabinetach.

– To lekarze podpisali z nami stosowne umowy i dostają za to dodatkowe pieniądze – zaznacza Łukasz Semeniuk. – I na tle całego kraju to właśnie Lubelszczyzna ma procentowo najwięcej przebadanych, bo aż 23%. Dla porównania: w województwie wielkopolskim zbadano tylko 17% zakwalifikowanych, w mazowieckim 18, w podkarpackim 17, a w łódzkim i dolnośląskim tylko 14 – wylicza.

Elżbieta Pawlak-Ganczarska kieruje praktyką lekarza rodzinnego „Zdrowie” przy ul. Jagiełły w Lublinie.

– Uznałam, że najlepszym sposobem na poinformowanie moich pacjentów o możliwości udziału w tym programie będzie wysłanie do nich listów z zaproszeniem. Niestety odzew jest minimalny. Do tej pory mam ok. 30 przebadanych pacjentów, drugie tyle być może uda się jeszcze nakłonić. Będę dzwonić i przypominać, ale co zrobić, kiedy słyszę: „może innym razem” – mówi. – Niestety, przeszkodą wciąż pozostaje mentalność Polaków, brak zainteresowania profilaktyką i ochroną zdrowia. Co ciekawe, osoby, które wzięły już udział w programie i przeszły badania, są zdrowe, chyba tylko dwie z całej grupy zbadanych skierowałam do kardiologa – dodaje Pawlak-Ganczarska.

Inni lekarze narzekają też, że samo opracowywanie danych zabiera dużo czasu, jest pracochłonne i trudne do pogodzenia z normalnym przyjmowaniem chorych, którzy niecierpliwią się, stojąc w kolejce pod drzwiami gabinetu.

O tym, czy tak potrzebny w Polsce program jest porażką, nikt nie chce teraz mówić.

– Do końca roku jeszcze kilka miesięcy, mamy nadzieję, że te statystki zdążą się poprawić – słyszymy w NFZ.

aa