Czarny rynek usług dentystycznych
Z teki Rzecznika
Czarny rynek usług dentystycznych
18 września 2008 r. do Lubelskiej Izby Lekarskiej wpłynął odpis zawiadomienia Państwowego Inspektora Sanitarnego dot. unieruchomienia w trybie pilnym dwóch gabinetów prowadzonych przez lekarzy dentystów. Jak wynikało z uzasadnienia pisma, w czasie przeprowadzonej kontroli stwierdzono liczne uchybienia mogące stanowić bezpośrednie zagrożenie dla życia i zdrowia pacjentów, m.in.: nieprawidłowa dezynfekcja i sterylizacja narzędzi stomatologicznych, niewłaściwe ich przechowywanie oraz niewłaściwe postępowanie z odpadami medycznymi.
Mając na względzie powagę sytuacji, jeszcze tego samego dnia sprawdzono dane zawarte w ww. piśmie. Ku zdziwieniu pracowników okazało się, że opisane przez Państwowego Inspektora Sanitarnego gabinety… teoretycznie nie istnieją. Nie figurują w żadnym z dostępnych rejestrów izb lekarskich. Próba uzyskania informacji z Urzędu Miasta (zgodnie z art. 65 ustawy z dn. 2 lipca 2004 r. o swobodzie działalności gospodarczej – obowiązkowy wpis do rejestru) także nie przyniosła oczekiwanego rezultatu – UM nie dysponował jakimikolwiek danymi o tychże placówkach. Mamy więc prawdopodobnie do czynienia z klasycznym przykładem „czarnego rynku” usług dentystycznych.
Potwierdził się za to inny bardzo smutny fakt. Gabinety prowadzone były przez wykwalifikowanych lekarzy dentystów należących do izby lekarskiej. Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej natychmiast wszczął postępowanie, celem wyjaśnienia wszelkich wątpliwości zostali wezwani podejrzani lekarze. Potwierdzili oni istnienie opisanych gabinetów i przyjmowanie w nich pacjentów. Zupełnie jednak nie rozumieli powagi sytuacji. Tłumaczyli się przeoczeniem i brakiem czasu na załatwianie licznych formalności. Zadziwiające jest, że kompletnie zaskoczyła ich informacja o odpowiedzialności, jaka może grozić za tego typu działalność.
Opisane zdarzenie jest precedensowe wśród spraw prowadzonych przez Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej, ale jak wynika z aktualnie poczynionych ustaleń, prawdopodobnie nie będzie jedyną tego typu sprawą.
W związku z powyższym należy przypomnieć, jakie mogą być konsekwencje funkcjonowania nielegalnych (niezarejestrowanych) gabinetów lekarskich. Zgodnie z art. 50 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty, każdy lekarz może wykonywać indywidualną praktykę lekarską po uzyskaniu wpisu do rejestru indywidualnych praktyk lekarskich prowadzonego przez okręgową radę lekarską właściwą ze względu na miejsce wykonywania praktyki. Niezgłoszenie działalności gabinetu powoduje więc naruszenie prawa, co w konsekwencji prowadzi do odpowiedzialności zawodowej. Do tego mogą dojść zarzuty narażania życia i zdrowia pacjentów. Karą łączną w takiej sytuacji może się okazać nawet zawieszenie prawa wykonywania zawodu. Ta kara może się jednak okazać jedną z mniej dotkliwych.
Nielegalnie funkcjonujące gabinety tak naprawdę nie podlegają żadnemu nadzorowi i kontroli, czyli mogą nie spełniać wymaganych prawem standardów, a to może skutkować odpowiedzialnością karną. W opisanych przypadkach narażenie ludzi na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia może stanowić bezpośrednią przesłankę do wszczęcia postępowania przygotowawczego przez prokuraturę (dotyczy to np. możliwości zarażenia pacjenta wirusem HIV czy żółtaczką w wyniku nieprawidłowej dezynfekcji i sterylizacji narzędzi dentystycznych). Za przestępstwo to grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Trzecim poważnym problemem, z jakim może spotkać się lekarz, są sankcje karno-skarbowe. Nielegalne działanie gabinetu oznacza, że wszelkie dochody generowane są w sposób sprzeczny z prawem. W momencie stwierdzenia przez urząd skarbowy nieodprowadzania podatków lekarz będzie ścigany i z całą surowością ukarany.
Najbardziej dotkliwe z finansowego punktu widzenia może się okazać powództwo cywilne skierowane przeciwko lekarzowi przyjmującemu lub prowadzącemu nielegalny gabinet. W przypadku wyrządzenia realnych szkód pacjentom takiego gabinetu (np. zakażenie żółtaczką na skutek niewłaściwej sterylizacji narzędzi dentystycznych) obrona lekarza przed sądem może okazać się niezwykle trudna, a zasądzone odszkodowanie bardzo wysokie. W takim przypadku nie obowiązuje ubezpieczenie chroniące lekarza. Tak więc ewentualne roszczenia za wyrządzone szkody lekarz będzie pokrywał z własnego majątku.
Jacek Niezabitowski
Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej LIL
PS W dniu pisania artykułu (17 listopada) do Lubelskiej Izby Lekarskiej wpłynęło zawiadomienie z prokuratury o wszczęciu postępowania karnego w opisanej sprawie.