Archiwum Medicusa

Otyłość




Otyłość

O osobach z nadwagą mówi się delikatnie: puszyści. Nie uważamy ich za chorych, tylko za ludzi niemających silnej woli i lubiących dobrze zjeść. Większość grubasów problem otyłości widzi w kategoriach estetycznych, ewentualnie praktycznych, np. ograniczenie sprawności fizycznej czy kłopoty z zakupem ubrań. Tymczasem otyłość jest poważną chorobą, rozprzestrzeniającą się lawinowo oraz implikującą kolejne poważne problemy zdrowotne i społeczne. Sami zainteresowani, szczególnie ludzie młodzi, którzy nie mają jeszcze wyraźnych objawów chorobowych, nie wiedzą lub też nie wierzą, że ich wystąpienie to tylko kwestia czasu.

Na świecie na otyłość choruje aż 300 milionów ludzi. W USA i Europie choroba przybrała niemal rozmiary klęski. We Francji liczba osób z nadwagą podwoiła się w ciągu ostatnich sześciu lat. W coraz większym stopniu problem otyłości jest obecny również w państwach ubogich, dotyka także co czwartego Polaka i co piątą Polkę.

O ocenę sytuacji w Polsce ze szczególnym uwzględnieniem naszego regionu zwróciliśmy się do dr n.med. Piotra Dziemidoka – ordynatora oddziału diabetologicznego z pododdziałem leczenia otyłości w Instytucie Medycyny Wsi w Lublinie.

– Otyłość już dawno przestała być indywidualnym problemem osób chorych, a stała się problemem społecznym i to na wielką skalę. Ma ona wiele różnych uwarunkowań. Bezpośrednią przyczyną jest oczywiście nadmierne jedzenie, szczególnie potraw wysokokalorycznych, i zbyt mała ilość ruchu. Nadmiar kalorii odkłada się w postaci tkanki tłuszczowej. Ale dlaczego jemy za dużo? Przyczyn jest sporo. Najczęściej słyszy się takie usprawiedliwienia jak: jestem łakomczuchem, nie mam silnej woli, nie mogę żyć bez słodyczy, jedzenie mnie uspokaja. To wszystko prawda, ale są też głębsze przyczyny społeczne, np. nieustanna presja reklamy produktów spożywczych, łatwość dostępu do niezdrowej, wysokokalorycznej żywności w sieciach fast food i szkolnych sklepikach, życie w ciągłym stresie i zbyt szybkim tempie, ograniczenie wysiłku fizycznego na rzecz korzystania z osiągnięć motoryzacji i przesiadywania przed telewizorem lub komputerem itp. W rezultacie wiele osób nie jest w stanie wyrwać się z tego kręgu zagrożeń o własnych siłach. Nim się spostrzegą, są już w szponach nałogu obżarstwa. Część się poddaje, część samodzielnie próbuje walczyć z otyłością, a tylko niewielka część szuka pomocy lekarzy. Walczący na własną rękę często przegrywają – nie wytrzymują bez wsparcia z zewnątrz.

Dla szukających pomocy lekarzy dr Dziemidok stworzył pododdział leczenia otyłości. To zaledwie kilka łóżek, ale i tak wielki postęp, bo do niedawna nie było żadnej placówki tego typu w naszym regionie. Trafiają tu najbardziej wymagające przypadki. Chorzy, którzy nie wymagają hospitalizacji, mają do dyspozycji poradnię chorób metabolicznych wraz z ambulatorium.

Doktor Dziemidok podkreśla, że on i lekarze z jego oddziału oraz poradni nie leczą otyłości sami, lecz we współpracy z lekarzami innych specjalności, m.in. z chirurgami (z Kliniki Chirurgii profesora Wallnera), którzy w skrajnych sytuacjach techniką laparoskopową zmniejszają objętość żołądka, psychiatrami, specjalistami rehabilitantami, psychologami itd. Zaczyna się praca nad stworzeniem regionalnego programu do walki z otyłością. Prowadzone są badania naukowe i organizowane konferencje, także na skalę międzynarodową, jak choćby niedawne (23-25 października) Lubelskie Dni Diabetologii i Leczenia Otyłości. Lekarze różnych specjalności chętnie włączają się do współpracy, gdyż leczenie powikłań otyłości wymaga interwencji kardiologów, chirurgów, psychiatrów, ortopedów, internistów i in. Rozwojem badań w tej dziedzinie zainteresowane są różne towarzystwa naukowe, (szczególnie Polskie Towarzystwo Badań nad Otyłością) oraz przemysł farmaceutyczny. Badania są jednak kosztowne.

Nie da się dłużej bagatelizować i odsuwać tego problemu. Społeczne skutki otyłości są tak dramatyczne i kosztowne, że do walki z problemem powinno się włączyć państwo, m. in. przez stworzenie ogólnopolskiego programu do walki z otyłością. W wielu krajach podejmuje się już różnorodne działania promujące właściwe, racjonalne odżywianie i zdrowy tryb życia. W Polsce działania tego typu są niezmiernie rzadkie i powierzchowne, podejmowane raczej przez organizacje pozarządowe i środowisko lekarskie niż przez władze. Przyczyną tego stanu rzeczy jest po części brak wiedzy decydentów co do prawdopodobnych konsekwencji tego problemu, a po części chęć uniknięcia kolejnych wydatków. Wydawać się może, że chodzi tu o duże pieniądze, jest to jednak bardzo mało w porównaniu do tego, ile niedługo będziemy musieli wydać na leczenie skutków otyłości.

– Czas skończyć z myśleniem kadencyjnym – apeluje do polityków doktor Dziemidok. – Żadnego istotnego problemu społecznego nie da się rozwiązać w czasie jednej kadencji władz, zwłaszcza w ochronie zdrowia. W przypadku otyłości chodzi o zmianę całego modelu życia społeczeństwa, wprowadzenie zmian w ustawodawstwie i wychowanie nowego pokolenia Polaków, które będzie inaczej, lepiej myślało o swoim zdrowiu.

Edward Dmoszyński