Archiwum Medicusa

Oddać ciało nauce











Oddać ciało nauce

Lubelski Uniwersytet Medyczny dołączył do nielicznej grupy placówek w kraju, które realizują Program Świadomej Donacji. Uroczysta inauguracja programu odbyła się na początku stycznia. Towarzyszył jej pogrzeb 66-letniej Alicji Pasternak. Kobieta przed laty oddała swoje ciało na potrzeby nauki.

W pochówku, który odbył się na cmentarzu przy Drodze Męczenników Majdanka, uczestniczyli studenci i władze Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.

 

Dar, który służy wiedzy

 

– Ktoś kiedyś powiedział, że lekarz, który nie uczył się budowy człowieka na zwłokach, idzie przez życie jak kret: i ten, i ten zostawia za sobą kopce ziemi. Jestem głęboko przekonany o tym, że nie można być dobrym lekarzem bez przejścia przez etap kształcenia się na zwłokach. Ludzkie zwłoki są bowiem jedną z najcenniejszych pomocy dydaktycznych. – podkreśla prof. Ryszard Maciejewski, prorektor ds. nauki Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.

– Ludzkie zwłoki są szczególnie waż­ną, dydaktyczną pomocą w zajęciach z anatomii człowieka. Nie zastąpi ich ani komputerowa wizualizacja, ani fantomy, ani najdoskonalsze modele – dodaje. – Jakiś czas temu Amerykanie próbowali uczyć anatomii przy pomocy idealnych modeli z plastiku – manekinów. Nie zdało to egzaminu, lekarze po takim kursie traktowali swych pacjentów jak… lalki.

Wartość daru osób, które swoje ciała świadomie przekazały na potrzeby uczelni medycznych, podkreśla prof. Jerzy Gielecki, który był pierwszym w Polsce inicjatorem uruchomienia programu świadomej donacji zwłok. To dzięki jego zaangażowaniu taki program przed lat po raz pierwszy ruszył na ówczesnej Śląskiej Akademii Medycznej (dzisiaj to uniwersytet).

– Tradycyjnej metody kształcenia na zwłokach nic nie zastąpi. Naszą powinnością jest pamiętanie o tym, że lekarska wiedza o budowie człowieka płynie z tego niesamowitego daru – mówił naukowiec.

W większości polskich uczelni medycznych anatomii uczy się na kilku zwłokach rocznie. Przypada na nie średnio ponad setka studentów. Zakłady anatomii w Niemczech lub Anglii dysponują w tym samym czasie przynajmniej kilkudziesięcioma zwłokami – na jedne przypada więc przeciętnie dwóch, trzech studentów.

W Niemczech testamentowe zapisy o donacji są na tyle popularne, że podczas uroczystości pochówku osób, które ofiarowały swoje ciała uczelniom, żegnanych bywa naraz nawet kilkadziesiąt urn z prochami. W niektórych uniwersytetach uroczystości te są ważniejsze niż otwarcie roku akademickiego.

 

Szacunek i oszczędzanie

 

Na lubelskiej uczelni każdego roku anatomii uczy się około pół tysiąca studentów z wydziału lekarskiego, stomatologicznego, farmacji i pielęgniarstwa. Aby zaspokoić potrzeby wszystkich, uniwersytet powinien otrzymywać minimum pięć ciał. Każde z nich powinno służyć nauce około 2–3 lat.

– Niestety w obecnej sytuacji to niemożliwe. Zwłok brakuje, musimy je używać dłużej. Stąd konieczność wyjścia na zewnątrz, zachęcenia ludzi do świadomej donacji. Już mamy pierwsze efekty, swój akces złożyło 10 osób – wyjaśnia prof. Maciejewski.

Każda z zainteresowanych osób, która tego chciała, odbyła wcześniej rozmowę z prof. Maciejewskim. – To musi być dobrze przemyślana i dojrzała decyzja. Na donację musi wyrazić zgodę także rodzina donatora, bo na niej spoczywa później obowiązek powiadomienia uczelni.

O co najczęściej pytają zainteresowani oddaniem swego ciała? – Chcą wiedzieć, co się będzie z nimi działo, jak preparuje się ciało, czy jest trzymane w formalinie. Wyjaśniamy wszystko.

Dla wielu osób taki dar to wyraz podziękowania za czasem wieloletnią opiekę medyczną, dla innych to potrzeba, aby zrobić coś dla innych, nawet po śmierci; są też osoby, które w ten sposób chcą uchronić rodziny przed koniecznością urządzania pogrzebu – wylicza prof. Maciejewski.

– Bez względu na motywację, zainteresowani muszą wypełnić odpowiednie dokumenty, które potwierdza notariusz.

– Po śmierci ciało donatora służy studentom, a następnie uczelnia organizuje pogrzeb. Wkrótce chcemy nasz program rozszerzyć i zwłoki będą służyć nie tylko studentom, ale także specjalistom, lekarzom, którzy będą chcieli doskonalić swe umiejętności, np. w przeprowadzania zabiegów laparoskopowych czy neurochirurgicznych – zapowiada prof. Maciejewski.

Pierwszy taki kurs ma szansę odbyć się w Lublinie już w maju.

Anna Augustowska