Archiwum Medicusa

Jak rodzić, to na Lubelszczyźnie




Jak rodzić, to na Lubelszczyźnie

Najnowsze dane Głównego Urzędu Statystycznego jasno pokazują, że na Lubelszczyźnie umiera najmniej noworodków w Polsce – wskaźnik umieralności okołoporodowej za 2007 rok wynosi 6,8 promila na tysiąc urodzeń. To prawdziwy fenomen, bo tak niskie wskaźniki umieralności okołoporodowej osiągają zwykle bardzo bogate społeczeństwa, tymczasem nasz region uchodzi na jeden za najuboższych regionów nie tylko kraju, ale i Unii Europejskiej.

– Przynajmniej tu jesteśmy najlepsi i możemy mieć prawdziwy powód do dumy – mówi prof. Jan Oleszczuk, lubelski konsultant w dziedzinie ginekologii i położnictwa, tłumacząc, dlaczego na niezbyt zamożnej Lubelszczyźnie umiera najmniej noworodków w Polsce.

Zresztą, jak wynika z przedstawionych właśnie przez GUS danych z lat 2001-2007, ta tendencja utrzymuje się w naszym regionie od lat. Lubelskie znalazło się w tych statystykach na pierwszym miejscu: 7,61 promila na 1 tys. urodzeń. Za nami jest województwo mazowieckie – 7,71; opolskie – 7,78 i małopolskie – 7,92. Najgorzej wypada dolnośląskie – 8, 44.

– Prawie 16 lat temu, w 1993 roku wprowadziliśmy w naszym regionie trójstopniowy system opieki perinatalnej. Mechanizm jest prosty: dostosowuje się miejsce porodu do stanu kobiety i płodu. Kobiety zdrowe z niezagrożoną ciążą rodzą w szpitalu najbliżej domu, pozostałe jadą rodzić do lepiej wyposażonych szpitali lub specjalistycznych klinik. Dbają o to ich lekarze. Chodzi o to, aby dzieci z tych trudnych ciąż rodziły się tam, gdzie pracuje wykształcona, doświadczona kadra medyczna i gdzie jest nowoczesny sprzęt. I aby już urodzone noworodki – zwykle wcześniaki – nie były transportowane karetkami, ale docierały do nas jeszcze w brzuchach matek. Wprowadzenie systemu kosztowało złotówkę, bo tyle kosztował papier, na którym prof. Oleszczuk napisał wytyczne dla ordynatorów ponad 30 oddziałów szpitalnych w województwie.

Efekty zaczęły się szybko pojawiać. Położnicy przyjęli zasadę, że zagrożoną ciążę prowadzi specjalista, a nie początkujący niedoświadczony lekarz oraz to, że kobieta jest hospitalizowana na oddziale patologii ciąży.

– To zdecydowało o sukcesie. Także dobra współpraca z neonatologami i Dziecięcym Szpitalem Klinicznym, w którym jest wszystko, czego dziecko potrzebuje. Najważniejsza dla ograniczenia umieralności okołoporodowej jest organizacja opieki nad kobietą i noworodkiem oraz bardzo konsekwentne trzymanie się reguł.

Jak podkreśla prof. Oleszczuk, niezwykle istotna jest też edukacja kobiet i podniesienie świadomości przyszłych matek. Przykładem takiej codziennej propagandy jest bardzo szerokie informowanie o kwasie foliowym, którego stosowanie ogranicza wady rozwojowe płodu. – Staramy się o roli kwasu foliowego informować wszystkie pacjentki poradni ginekologicznych, nie tylko te młode, które są potencjalnymi matkami, ale także starsze. W sposób naturalny zadbają przecież o swoje córki czy wnuczki będące w ciąży – wyjaśnia prof. Oleszczuk. – To zdaje egzamin. W ostatnich latach urodziło się u nas najmniej dzieci z wadami wrodzonymi.

Anna Augustowska