Archiwum Medicusa

Nie tylko dieta i rower

Nie tylko dieta i rower

 

– z dr. Piotrem Dziemidokiem,
ordynatorem oddziału diabetologii Instytutu Medycyny Wsi,
przy którym działa pododdział leczenia otyłości
rozmawia
Anna Augustowska

• Łatwo jest leczyć otyłość?

– I tak i nie. Wszystko zależy od tego, jaką pacjent ma motywację; czy jest tylko z nadwagą, czy też już z otyłością. Wreszcie, czy nie ma dodatkowych schorzeń, np. cukrzycy, nadciśnienia, chorób układu krążenia, zaburzeń endokrynologicznych. Duże znaczenie ma też płeć: mężczyźni są pod tym względem łatwiejsi do prowadzenia, jak już się wezmą za odchudzanie, to po prostu realizują plan. U kobiet często występuje dodatkowy mechanizm „napędzający chęć do nadmiernego leczenia – swoiste drugie dno”. Ale też to kobiety częściej szukają specjalistycznej pomocy, wiedzą, że taka kuracja to warunek odzyskania nie tylko lepszej figury, ale także zdrowia.

 

• W jedynym na Lubelszczyźnie oddziale leczenia otyłości, który działa w Instytucie Medycyny Wsi już od ponad dwóch lat, fachową pomoc znajdują pacjenci, którzy chcą zrzucić nadmiar kilogramów. Każdy może schudnąć?

– Każdy, ale nie każdy tak samo. Większości osób, które do nas trafiają – zawsze na początku do Poradni Chorób Metabolicznych – wystarczy pomóc zmienić tryb życia, uświadomić, jak ważne są prawidłowe nawyki żywieniowe, zachęcić do ruchu, ustalić nową dietę. I bardzo często to już wystarczy. Pacjent przychodzi tylko na wizyty kontrolne do poradni i jeśli chudnie, staramy się ten stan utrzymywać, dbając, by utrata wagi nie była zbyt szybka – czyli, aby tempo chudnięcia nie przekraczało średnio 1 kg na tydzień. Staramy się też nie dopuścić do pojawienia się efektu jo-jo. Różnie z tym bywa, ale większość osób nieźle sobie radzi.

 

• Jednak nie wszystkim wystarczy „odchudzanie ambulatoryjne”.

– To prawda i dlatego na oddziale diabetologicznym IMW wydzielono pięć łóżek dla osób, które spędzają w szpitalu 10 dni. Ten czas jest potrzebny chorym przede wszystkim z powodów psychologicznych. Bo przecież na pozór wszyscy mogliby chudnąć według naszych wskazań we własnym domu. Po co kłaść się do szpitala, prawda? Niestety, w domu ci ludzi pewnie już ze 100 razy próbowali coś zmienić i nic z tego nie wychodziło. Dlatego muszą wyrwać się z domowych przyzwyczajeń, przestać jeść to, co wszyscy domownicy, uciec od własnych złych nawyków żywieniowych – zajadania stresu, wieczornego dojadania, jedzenia na noc obiadokolacji.

Pobyt w szpitalu nie tylko udowadnia, że można jeść inaczej i nie umrzeć z głodu, ale też zacząć chudnąć! Jak jeszcze dodamy do tego dużo ruchu – nasi pacjenci w trakcie leczenia na oddziale dwa razy dziennie ćwiczą pod okiem rehabilitantów – to efekt jest zwykle dość spektakularny. To często przełom w życiu tych osób. Zachęceni pierwszymi sukcesami mają szansę, że po powrocie do domu ten stan utrzymają.

 

• Nie trzeba im podawać specjalnych leków, wszczepiać balonów do żołądka itd.?

– Generalnie staramy się, aby podstawą kuracji była prawidłowa, niskokaloryczna dieta i dużo ruchu, z jak najmniejszym udziałem środków farmakologicznych. Nie wykluczamy jednak stosowania leków w uzasadnionych przypadkach.

Bardziej jednak koncentrujemy się na psychologicznym oddziaływaniu na pacjentów, tak aby przestali widzieć świat jak wielki półmisek. W Polsce mniej niż 1/3 obywateli ma prawidłową wagę! To dość wymowne, nie można tego tłumaczyć wyłącznie genetyką czy chorobą. Ludzie po prostu jedzą zbyt dużo węglowodanów, tłuszczy zwierzęcych, są uzależnieni od słodyczy! A przy tym niemal w ogóle się nie ruszają.

Jednak jest też grupa pacjentów, którym taki „szpitalny turnus” już nie pomoże. Tu z pomocą wkracza chirurgia z zabiegami endoskopowymi i laparoskopowymi.

Rzeczywiście ludziom, u których ogromna otyłość zaczyna zagrażać życiu, trzeba pomagać inaczej. Konieczne są radykalne kroki. Od roku współpracujemy w tej kwestii z Kliniką Chirurgii Ogólnej prof. Grzegorza Wallnera, gdzie wykonywane są operacje bariatryczne.

My na naszym pododdziale przygotowujemy pacjenta do takiego zabiegu. Robimy badania, staramy się też, aby stracił trochę wagi, bo stoły operacyjne przygotowane są do udźwignięcia ciała o wadze do 140 kg, a są osoby, które ważą więcej. Po operacji pacjent ponownie wraca do nas.

 

• Czy lekarze mogą kierować do państwa swoich pacjentów z otyłością?

– Serdecznie zachęcam do tego. Na początku pacjent musi pojawić się w Poradni Chorób Metabolicznych w IMW. Po konsultacji będziemy decydować o rodzaju terapii.