Moja pani… doktor
Moja pani… doktor
Maks nie lubi kąpieli, nie lubi strzyżenia i nie lubi jeździć samochodem.
– Od 13 lat – bo tyle z nami mieszka -–jest psem do przytulania i rozpieszczania – śmieje się jego właścicielka, Barbara Maj, lekarz stomatolog z Lublina, wspominając, w jaki sposób ten wesoły i rezolutny pies dołączył do rodziny. – Wybraliśmy się na giełdę samochodową, ale zamiast z autem wróciliśmy z małym szczeniakiem. Nawet nie zdążyliśmy wejść na plac z samochodami! Przed bramą ktoś sprzedawał małe pieski. Maks trafił do nas.
Syn pani doktor Karol (student III roku stomatologii) od 10 lat hoduje żółwie czerwonolice.
– Maks uwielbia ich towarzystwo, zawsze bardzo się nimi interesuje, zagląda do akwarium, musi wszystko sprawdzić. Cała menażeria doskonale się „dogaduje” – śmieją się właściciele zwierzaków. aa