Archiwum Medicusa

Diagnoza wstępna

Diagnoza wstępna

Odnoszę wrażenie, że kryzys, słowo dzisiaj bardzo modne, odmieniane przez wszystkie przypadki, stało się wytrychem, mającym na celu uzasadnienie wielu niepopularnych decyzji podejmowanych przez decydentów i zarządzających. Kryzys w polskiej ochronie zdrowia to słowo i zjawisko nienowe. Niezmiennie od lat trwają nieudolne pseudopróby ograniczenia jego skutków, zaś proponowane, aczkolwiek nie realizowane kolejne również mało udane próby reformowania chorej ochrony zdrowia nie przynoszą pożądanego efektu.

 

Jedyne pozytywne zmiany można zaobserwować w podstawowej opiece zdrowotnej, ale tylko tam, gdzie zakłady te zostały sprywatyzowane, zaś lekarze po utworzeniu spółek partnerskich przejęli je w całości. Porównywanie sprywatyzowanych POZ-ów do zakładów tworzonych przy np . szpitalach, gdzie lekarz nadal jest wyrobnikiem subsydiującym zakład pracy, który go zatrudnia, zdecydowanie wykazuje, że satysfakcja, zarówno lekarzy pracujących „na swoim”, jak i pacjentów przez nich leczonych jest znacznie wyższa.

Magiczne słowo kryzys jest jednak słowem bardzo niebezpiecznym, już nie tylko jako zjawisko ekonomiczne, lecz właśnie jako sposób rozwiązywania trudnych problemów placówek szpitalnych.

Słowem kryzys posługuje się rząd, nie zwiększając niezbędnych nakładów na leczenie obywateli. NFZ rozkładający bezradnie ręce, gdy dyrektorzy szpitali wykazują znaczne tzw. nadwykonania, będące w istocie jedynie dowodem niedofinansowania. Posługując się nim, można bez mrugnięcia okiem wrzucić do kosza ustalenia i umowy zawierane ze związkami zawodowymi, tłumacząc niezadowolonym pracownikom, że przecież jest kryzys. Zamiast dochodzenia do unijnych standardów płacowych proponuje się obniżki płac. To ostatnie jest zjawiskiem typowo polskim, nie mającym chyba precedensów w Europie. Podobnie jak tradycyjny „oscypek”, powinno zostać wniesione jako nasze tradycyjne dziedzictwo, kuriozum i wkład w europejską ekonomię. Zawsze uważałem, że szpital jest po to, by leczyć pacjentów. Cóż, niektórym politykom nadal wydaje się, że misją szpitala jest dawanie ludziom pracy, a leczenie jest tylko konsekwencją i pochodną tego dawania. Przez wiele lat rządzący krajem próbują stworzyć układankę z elementów do siebie nie pasujących. Nad wyraz zaś starają omijać trudny problem reformowania ochrony zdrowia, a społeczeństwo mamią zapewnieniami, że wszystkie usługi otrzyma za darmo, choć już coraz mniej obywateli jest skłonnych uwierzyć w kłamliwe zapewnienia.

Prawdopodobnie po planie B pojawi się jakiś plan C naprawy ochrony zdrowia. Decydenci mają duże pole do popisu. Liter w alfabecie jest dużo – kolejnym ekipom starczy ich na wiele lat. Trawestując słynny cytat Winstona Churchilla, można by powiedzieć, że „jeszcze nigdy tak niewielu, nie robiło w konia tak wielu”.

 

 

 

a.ciolko@interia.pl, tel. 0 601 283 316