Archiwum Medicusa

Coraz mniej problemów z odpadami medycznymi

Coraz mniej problemów z odpadami medycznymi

Od półtora roku obowiązuje najnowsze rozporządzenie ministra zdrowia w sprawie szczegółowego sposobu postępowania z odpadami medycznymi (DzU z 2007 r., nr 162, poz. 1153). Przepisy w nim zawarte są bardzo wymagające, zarówno od strony wyposażenia zakładów leczniczych, jak i postępowania personelu medycznego. Jeśli jednak będą one ściśle przestrzegane, to ryzyko zakażeń czy skażeń spowodowanych odpadami rzeczywiście zostanie sprowadzone do minimum. Jednak nie ma nic za darmo. Bezpieczeństwo kosztuje i to dużo.

Wymogi zawarte w wymienionym rozporządzeniu mówią, że w wielu ZOZ-ach, szczególnie tych dużych, np. szpitalach, system zbierania, przechowywania i unieszkodliwiania odpadów medycznych trzeba organizować w znacznym stopniu od nowa. Z reguły niezbędne są remonty i adaptacje pomieszczeń wykorzystywanych na przechowywanie odpadów, ale bywa, iż konieczna jest budowa nowych obiektów. Na przykład, do niedawna jeszcze odpowiednio opakowane odpady medyczne często były przechowywane w zwykłych, wolno stojących wiatach. Obecnie jest to zabronione. Teraz muszą być gromadzone w pomieszczeniach zamkniętych, spełniających cały szereg ostrych wymogów technicznych. Wybudowanie takiego magazynu to dla ZOZ-ów duży koszt. Drogie są także wszelkiego rodzaju pojemniki na odpady, a także ich usuwanie przez specjalistyczne firmy, o kosztach pracy i szkoleniach nie wspominając.

Jak informuje Małgorzata Serafin z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie, kontrole pokazują, że gospodarka odpadami medycznymi ulega stałej poprawie. W ubiegłym roku skontrolowano wszystkie podległe stacji szpitale i wydano 12 decyzji administracyjnych. Drastycznych przewinień raczej nie odnotowano. Podobnie wygląda sytuacja w prywatnych gabinetach lekarskich. Potwierdza to Beata Kryj, pełniąca obowiązki kierownika Sekcji Nadzoru Przeciwepidemicznego w lubelskim Sanepidzie. Stosunkowo najwięcej kłopotów z odpadami medycznymi mają stomatolodzy. W ich gabinetach „produkcja” odpadów jest stosunkowo duża. O problemach w tym zakresie była mowa m.in. na marcowym spotkaniu przedstawicieli Komisji Stomatologicznej LIL z przedstawicielami lubelskiego Sanepidu. Dentyści uskarżali się na niekiedy małą elastyczność inspektorów sanitarnych w interpretacji przepisów rozporządzenia, które w niektórych aspektach nie do końca uwzględnia specyfikę tak małych placówek jak jednoosobowe gabinety dentystyczne. Zwracali też uwagę na duże koszty wywozu odpadów medycznych.

Obecny na spotkaniu szef PSSE w Lublinie, Paweł Policzkiewicz radził lekarzom, aby poświęcili więcej uwagi prawidłowej segregacji odpadów. Okazuje się bowiem, że niejednokrotnie do worków i pojemników na odpady szkodliwe trafiają tzw. odpady pozostałe, popularnie zwane komunalnymi, które nie są niebezpieczne i mogą być usuwane tak jak zwykłe śmieci domowe. Dokładna segregacja może więc przynieść wymierne oszczędności.

Czasami zdarzają się problemy wynikające z ograniczonej powierzchni gabinetów oraz ilości wyodrębnionych pomieszczeń, co może np. spowodować trudności z ustawieniem chłodziarek na odpady lub założeniem instalacji wodno-sanitarnych, zgodnych z przepisami. W takich sytuacjach inspektor Policzkiewicz radzi korzystać z indywidualnych konsultacji z odpowiednimi pracownikami Sanepidu, którzy chętnie doradzą, jak rozwiązać pojawiające się problemy.

W trakcie spotkania dentyści powrócili do tematów, które wciąż budzą wątpliwości. Pierwszy to dezynfekcja i sterylizacja narzędzi, szczególnie tzw. końcówek. Zdaniem lekarzy, nie zawsze można je wyjaławiać w sposób preferowany przez inspektorów Sanepidu, gdyż grozi to ich uszkodzeniem i bywa sprzeczne z zaleceniami producentów. Drugim istotnym problemem dla stomatologów są niespodziewane kontrole gabinetów przez pracowników Sanepidu dezorganizujące pracę lekarzy. Powodują zdenerwowanie pacjentów, którzy nie mogą być przyjęci w uzgodnionym wcześniej terminie. Z tych względów stomatolodzy proponują, aby inspektorzy odpowiednio wcześniej powiadamiali lekarzy o dniu i godzinie planowanej kontroli, co pozwoli na takie zorganizowanie pracy gabinetu, iż kontrola niczemu nie przeszkodzi i odbędzie się sprawnie i w spokoju.

Odpowiadając na te dezyderaty, inspektor Policzkiewicz przypomniał, że Sanepid nie narzuca lekarzom ani metod pracy, ani nie wskazuje, jakim sprzętem czy preparatami mają się posługiwać. Kontroluje jedynie, czy obowiązujące przepisy sanitarno-epidemiologiczne są przestrzegane. Oczywiście, dla ułatwienia pracy stomatologom samorząd lekarski może podjąć się opracowania pewnych standardów postępowania w zakresie dezynfekcji i sterylizacji. Po skonsultowaniu takiego poradnika z inspektorami Sanepidu, korzystający z porad w nim zawartych lekarze mogliby mieć niemal pewność, że w razie kontroli ich metody postępowania nie zostaną zakwestionowane. Jeśli chodzi o możliwość podawania przez Sanepid dokładnej daty i godziny kontroli konkretnego gabinetu, to inspektor Policzkiewicz nie pozostawił złudzeń. Takie uzgodnienia nie są możliwe – stwierdził zdecydowanie. Kontrola sanitarno-epidemiologiczna ma sens i jest efektywna tylko wtedy, gdy nie jest zapowiedziana. W przeciwnym wypadku byłby to tylko rodzaj wizytacji.

Edward Dmoszyński