Archiwum Medicusa

„Polska B też chce żyć”

Polska B też chce żyć”

 

W połowie lipca związkowcy – pracownicy służby zdrowia z Lubelszczyzny, Podkarpacia i Świętokrzyskiego – powołali Porozumienie na rzecz Obrony Szpitali Polski Południowo-Wschodniej. Dwa tygodnie później, niemal 300 osób pikietowało pod wojewódzkimi oddziałami Narodowego Funduszu Zdrowia w Lublinie, Rzeszowie i Kielcach, domagając się nowego planu finansowego na przyszły rok i jak najszybszego spotkania z minister zdrowia Ewą Kopacz. Drugi z postulatów już został spełniony. Kilka dni po proteście, Ewa Kopacz spotkała się w Warszawie z przedstawicielami Porozumienia.

 

O nowy algorytm

 

Porozumienie apeluje do ministerstw zdrowia i finansów o niezatwierdzanie planu finansowego NFZ na przyszły rok. Według komitetu protestacyjnego plan finansowy, obliczony na podstawie obowiązującego od 2007 roku algorytmu, doprowadzi w 2010 roku do zapaści wielu, jeśli nie większości, szpitali na terenie działania Porozumienia.

Jednym z parametrów skomplikowanego wzoru algorytmu, według którego dzielone są pieniądze na poszczególne regiony, są średnie zarobki rodzin mieszkańców poszczególnych województw. To sprawia, że biedniejsze regiony i te, które mają na swoim terenie głównie nie płacących składki zdrowotnej rolników, dostają mniej pieniędzy.

Ewa Kopacz już wiosną, w czasie wizyty, m.in. w Lublinie, zapowiadała, że ten algorytm zostanie zmieniony. Jednak nowe rozwiązania nie zostały przedstawione. Pismo z pytaniem do pani minister, jakie 16 lipca wysłali związkowcy, nie doczekało się odpowiedzi.

– W tej sytuacji zdecydowaliśmy się na protest i to całą ścianą wschodnią – mówiła Maria Olszak-Winiarska, przewodnicząca lubelskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, wchodzącego w skład Porozumienia.

30 lipca o godz. 10, przed siedzibami oddziałów NFZ w trzech stolicach regionów, pojawili się lekarze, pielęgniarki, radiotechnicy, a także starostowie. Najliczniej siedzibę funduszu pikietowano w Lublinie, gdzie akcję poparło ponad 100 osób. Na przyniesionych transparentach widniały hasła: „Polska B też chce żyć”; „Nie macie prawa kupczyć zdrowiem i życiem pacjentów”.

Przewodniczący Porozumienia Karol Stpiczyński, wieloletni dyrektor m.in. szpitala w Opolu Lubelskim, podkreśla, że to ostatni dzwonek na ratowanie dramatycznej sytuacji szpitali w regionach tzw. Polski B: – Wieje grozą i nie ma czasu na długie dywagacje. Obowiązujący od 2007 roku algorytm doprowadził do absurdów. Najbiedniejsze regiony tylko w tym roku straciły 600 mln zł. Lubelszczyzna straciła w 2008 roku ok. 200 mln zł. Teraz jest podobnie.

 

Kolej na Sejm

 

Kilka dni po proteście w oddziałach Funduszu, Ewa Kopacz spotkała się w Warszawie z delegacją Porozumienia. Jak relacjonował Karol Stpiczyński, uczestniczący w spotkaniu, ministerstwo zdrowia zapowiedziało nowelizację ustawy o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych. Posłowie powinni zająć się tym już po wakacjach. Nowelizacja pozwoliłaby obliczyć plan finansowy na 2010 rok przy użyciu nowego algorytmu, co dałoby w efekcie większe pieniądze najuboższym regionom, m.in. Lubelszczyźnie. – Ale co tu kryć, zmiany, które mają być wprowadzone tą zmianą, dodadzą naszemu województwu ok. 86-87 mln zł! To kropla w morzu potrzeb! – oburzają się związkowcy z Porozumienia. – A co z dotrwaniem do końca tego roku? – pytają, wyliczając, że wciąż nie ma zapłaty za nadwykonania. W naszym województwie to ponad 160 mln zł!

– Trzeba jak najszybciej wprowadzić doraźne działania, które pozwolą przetrwać szpitalom ostatnie miesiące roku – mówi Stpiczyński. – Jak najszybciej uruchomić rezerwy NFZ (tak, aby środki zaoszczędzone przez inne oddziały funduszu mogły być ponownie rozdzielone), a także w trybie natychmiastowym anulować zarządzenie prezesa Funduszu, które pozwala za poradę dla chorego kardiologicznie, a także z problemami diabetologicznymi, udzieloną w poz, otrzymać trzykrotnie wyższą stawkę. Ten pomysł, który w założeniu miał odciążyć specjalistów, sprawił, że na poz w lubelskiem musi iść aż 72 mln zł więcej niż zakładano.

 

Minister w Lublinie

 

Tydzień po spotkaniu z Ewą Kopacz, 10 sierpnia, do Lublina przyjechał sekretarz stanu w ministerstwie zdrowia Jakub Szulc. Spotkał się z członkami zarządów województwa lubelskiego, świętokrzyskiego, podkarpackiego, warmińsko-mazurskiego i podlaskiego.

Projekt nowelizacji ustawy, znoszący niesłuszny algorytm, trafi do sejmu na pierwszym posiedzeniu po wakacjach. Powstawał tak długo, bo czekaliśmy na analizy finansowe. Zmiany wejdą w życie 1 stycznia nowego roku – zapewniał Jakub Szulc.

Wiceminister odniósł się także do sprawy niezapłaconych świadczeń ponadlimitowych. W sumie za rok 2008 i pierwszą połowę 2009 r. NFZ jest winien lubelskim szpitalom ok. 180 mln zł. – Na ten cel rozdysponujemy m.in. rezerwę ogólną Funduszu Zdrowia – zapowiedział Jakub Szulc.

Tymczasem, 4 sierpnia z centrali NFZ do lubelskiego oddziału przyszły dodatkowe pieniądze na usługi zdrowotne – 94 mln zł. Z tej kwoty do szpitali trafią 32 mln zł; do poz – 37 mln zł, na refundację leków 24 mln zł. Na jakiej podstawie właśnie tak podzielono te pieniądze w lubelskim oddziale NFZ? – pytają związkowcy i oczekują na wyjaśnienia.

Także Okręgowa Rada Lekarska, głęboko zaniepokojona brakiem zapłaty przez NFZ za świadczenia ponadplanowe, która doprowadzi do pogłębienia i tak trudnej sytuacji wielu szpitali, a także stanie się realnym zagrożeniem bezpieczeństwa zdrowotnego mieszkańców, wystosowała w czasie ostatniego posiedzenia, które się odbyło 5 sierpnia br., stanowisko, które zostało wysłane do Donalda Tuska, Ewy Kopacz, Jacka Rostowskiego i Jacka Paszkiewicza.

– My nie ustąpimy. Mamy plan zdecydowanych protestów. Oczywiście, nie kosztem chorych. Wierzymy też, że do tego nie dojdzie. Chcemy, aby traktowano nas poważnie, abyśmy razem mogli przejść przez kryzys, bo jest szansa, że to się uda przy jak najmniejszych stratach – zapowiada Stpiczyński. – Czekamy do października.

Anna Augustowska