Moja Pani i mój Pan… doktor
Moja Pani i mój Pan… doktor
Niemal od zawsze w domu państwa Marii i Jakuba Wojtaszków (pani Maria pracuje w Klinice Hematoonkologii PSK1; pan Jakub w I Zakładzie Radiologii Lekarskiej PSK4) mieszkały zwierzaki. – Przede wszystkim psy, ale były też świnki morskie, które biegały po mieszkaniu. Jednak nigdy nie mieliśmy kota, bo jakoś, mimo mojej wielkiej sympatii dla tych zwierząt, nie mogłam się do tego przekonać – opowiada Maria Wojtaszko. – Ale mąż zawsze bardzo chciał mieć kota i tak 9 lat temu zamieszkała z nami Misia.
Srebrnobiała kotka, o wyrazistych zielonych oczach pochodzi z bardzo dobrego domu.
– Dostaliśmy ją od prof. Leszka Szczepańskiego, wielkiego wielbiciela kotów – opowiadają właściciele Misi. – Przyszła do nas jako małe kociątko, z całą wyprawką: własną kuwetą i miską! Natychmiast ujęła mnie tym, że bezbłędnie znalazła łazienkę – zaznacza doktor Wojtaszko. Bardzo też szybko kotka stała się pupilką pani domu, chociaż najbardziej z całej rodziny faworyzuje córkę doktorostwa, Magdę. – A ja, mimo że dbam o jej kuchnię, specjalnie kupuję świeży schab i dogadzam jak mogę kulinarnie, nie jestem przez Misię adorowany – śmieje się doktor Jakub Wojtaszko. – Jak biorę ją na ręce, natychmiast zaczyna warczeć, pewnie mnie nie lubi, bo wożę ją do weterynarza, czego nie znosi.
Kotka przyjaźni się czarnym kundelkiem przygarniętym ze schroniska przez siostrę doktor Wojtaszko.
aa