Archiwum Medicusa

Gdy rozum śpi…

Gdy rozum śpi…

 

Od kilku miesięcy pracownicy dwóch szpitali lubelskich żyją w niepokoju i dużym stresie. Powodem tego niepokoju są pojawiające się okresowo w lubelskich mediach informacje, że w tych szpitalach przeprowadzona będzie restrukturyzacja, która w praktyce równa się ich likwidacji. Jak wieść niesie, szpital im. Jana Bożego ma być podzielony, a poszczególne oddziały mają być wcielone do innych placówek. Podobno chirurgia, kardiologia i toksykologia zostanie przeniesiona do szpitala przy al. Kraśnickiej, pulmonologia i gruźlica do Szpitala Kolejowego. Jakby mało było tych sensacyjnych, a niewesołych doniesień, to szpital przy al. Kraśnickiej ma być przejęty przez Uniwersytet Medyczny w Lublinie.

Sprawa jest niezwykle poważna, bo dotyczy kilku tysięcy pracowników i tysięcy pacjentów bardzo przywiązanych do tych placówek. Niepokój dodatkowo nasila brak oficjalnego stanowiska organu założycielskiego. Wszystko wygląda tak, jakby coś było do ukrycia, jakby trzeba było rozwiązywać problemy pod stołem, a zainteresowanych postawić wobec faktu dokonanego.

Wielki malarz hiszpański Francisco Goya stworzył wspaniały cykl rysunków, a jeden z nich ma jakże wymowny tytuł „Gdy rozum śpi, budzą się demony”. A więc proszę nie spać, ale działać przy otwartej kurtynie, w pełnym świetle dnia.

Wszyscy zdają sobie doskonale sprawę, że sytuacja placówek ochrony zdrowia w Polsce jest trudna. Wiąże się to nie tylko z brakiem niezbędnych funduszy, ale także z brakiem sensownych pomysłów na rozwiązanie istniejących problemów. Oczywiście, ten problem dotyczy również naszego województwa.

Mówi się, że przysłowia są mądrością narodu i dużo jest w tym racji. Jedno z nich stwierdza: „Co dwie głowy, to nie jedna”. Dlatego rodzi się pytanie, dlaczego samorząd wojewódzki, który jest wybierany, podobnie jak inne samorządy, na określony czas, nie szuka współpracy z samymi zainteresowanymi i z potencjalnymi sprzymierzeńcami: samorządem lekarskim i pielęgniarskim. Przecież w tych gremiach jest wielu działaczy, którzy od strony oficjalnej i od podszewki doskonale znają problemy ochrony zdrowia i mają wieloletnie doświadczenie zawodowe w rozwiązywaniu tych trudnych spraw. Dlaczego nie można wypracować wspólnej koncepcji przy udziale wszystkich zainteresowanych z Uniwersytetem Medycznym włącznie?

W całym tym zamieszaniu udało mi się jedynie uzyskać oficjalne stanowisko Uniwersytetu Medycznego podane przez rzecznika prasowego Włodzimierza Matysiaka, które w całości przytaczam: „Potwierdzam zainteresowanie władz uczelni pozaakademicką bazą leczniczą, czego przykładem mogą być nasze jednostki, mające siedzibę w Centrum Onkologii i od niedawna w Szpitalu Wojskowym. Pragnę równocześnie zauważyć, że od dziesięcioleci Uniwersytet Medyczny zapewnia mieszkańcom miasta oraz makroregionu wysoko wykwalifikowaną pomoc medyczną. Wiadomo nie od dziś, że szpitale kliniczne, posiadające najwyższy stopień referencyjności, są często lecznicami ostatniej szansy, niosącymi najciężej chorym pacjentom szansę uratowania życia i zdrowia. W ostatnich latach powstało w nich kilka nowych jednostek, także klinik. Myślimy również o otwieraniu kolejnych oraz o rozwijaniu w Lublinie nowych dyscyplin klinicznych. Do chwili obecnej nie było jednak oficjalnych rozmów z władzami Uniwersytetu na temat ewentualnego przejęcia szpitala przy al. Kraśnickiej. Stanowisko UM jest niezmienne – podstawą do rozważań w tej sprawie jest wyzerowanie długu i uporządkowanie stanu zatrudnienia w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. Stefana kardynała Wyszyńskiego”.

Czas ucieka, a na lubelskim niebie wciąż tylko próbne balony…

(jj)