Będą zmiany
Będą zmiany
z konsultantem wojewódzkim w dziedzinie chorób wewnętrznych prof. Wojciechem Sodolskim rozmawia Marek Derkacz
• Jesienny PES z chorób wewnętrznych, a właściwie jego część testowa znowu nie wypadła najlepiej. Co było tego przyczyną według pana profesora?
– Rzeczywiście, w ostatniej sesji ok. 28% osób oblało test. Jednakże, po dokładniejszej analizie, okazało się, że były to w dużej mierze osoby, które do egzaminu przystępowały po raz kolejny. Ponad 70 zdających z tej grupy stanowili lekarze, którzy do testu podchodzili po raz drugi lub trzeci. Świadczy to o tym, że od początku byli oni gorzej przygotowani. Podczas ostatniej sesji wiosennej, kiedy nie zdało jedynie ok. 9% osób, w świat internistów poszła fama, że kolejny egzamin będzie równie łatwy. Być może, w związku z tym, zamiast 6 miesięcy uczyli się jedynie 6 tygodni. Prawdopodobnie, w dużej mierze właśnie to zadecydowało o tym, że egzamin oblali. Jest też dla nich dobra informacja. Będzie możliwość zdawania wielokrotnego. Czwarte i kolejne podejścia do egzaminu będą prawdopodobnie już płatne. Zdający będzie pokrywał koszty zorganizowania egzaminu, które wyniosą kilkaset złotych.
• W porozumieniu z towarzystwami lekarskimi, w anestezjologii i intensywnej terapii oraz urologii wprowadzono egzaminy europejskie. Podczas ostatniej sesji na 104 anestezjologów jedynie 2 otrzymało oceny niedostateczne. Na 630 osób zdających internę aż 174 dwóje… Skąd te różnice?
– Wydaje się, że był to dla polskich anestezjologów egzamin łatwy. Zapewne łatwiejszy niż gdyby twórcami pytań byli Polacy. Wynika z tego, że poziom polskich anestezjologów jest bardzo wysoki w porównaniu z lekarzami z Zachodu. To świadczy bardzo dobrze o polskiej medycynie. Gdyby w chorobach wewnętrznych obowiązywał egzamin europejski, wyniki polskich internistów byłyby zapewne dużo lepsze niż ich zachodnich kolegów.
• Czy oceny z egzaminu ustnego zbliżone są do tych, które kandydaci na specjalistów otrzymali z testu?
– Bywa absolutnie różnie, chociaż ci, którzy zdają bardzo dobrze test, zazwyczaj na ustnym wykazują dobry poziom przygotowania. Ale można też zdać test, a potem na egzaminie ustnym wykazać braki w wiadomościach.
• Czy w najbliższym czasie planowane są jakieś istotne zmiany w sposobie przeprowadzania egzaminu?
– Po ostatniej rozmowie z konsultantem krajowym mogę powiedzieć, że w przyszłości test ma być tylko przepustką do egzaminu ustnego. Nie będzie oceny z testu. Dopiero egzamin praktyczny i część ustna będą stanowiły podstawę do oceny kandydata na specjalistę. Rozważa się również możliwość wprowadzenia zmian dotyczących egzaminu praktycznego i jego części ustnej, który kandydaci zdawaliby w innych ośrodkach niż ich miejsce specjalizacji. Być może, egzamin praktyczny przeprowadzać będą mogli jedynie lekarze, będący samodzielnymi pracownikami naukowymi.
• Czy ma pan profesor jakieś rady dla zdających? Jak uczyć się interny, by w przyszłości zdać dobrze test?
– Przede wszystkim trzeba uczyć się systematycznie. Nie można odkładać nauki
na ostatnie tygodnie. Materiał jest tak obszerny, że wymaga wielomiesięcznej, a nawet kilkuletniej pracy. Do nauczenia się są dwa wielkie tomy interny pod redakcją prof. Szczeklika, na podstawie których układane są pytania testowe. Wiadomości zawarte w tym bardzo obszernym podręczniku, zawierają więc wiedzę niezbędną do zdania egzaminu. Trzeba również zapoznawać się sukcesywnie z materiałami zawartymi w miesięczniku „Medycyna Praktyczna”.