Będzie szybciej, ale za to mniej
Nowa taryfa za błędy medyczne
Będzie szybciej, ale za to mniej
Ledwie zaczęła obowiązywać jesienią 2008 roku, a już czeka ją nowelizacja. W ustawie o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta znajdą się również zasady i tryb przyznawania odszkodowań za błędy medyczne. Ta ustawa to fragment słynnego pakietu zdrowotnego, który wybiórczo zawetował prezydent Lech Kaczyński, dając początek politycznej awanturze, niekończącym się sporom o to, kto naprawdę odpowiada za zdrowie Polaków. Teraz prawa pacjenta wracają na polityczną arenę jako jesienna ofensywa legislacyjna Platformy Obywatelskiej, wspomagana przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. A więc, chcemy czy nie, polityka znów zajrzy lekarzom głęboko w oczy. Ale spokojnie, może nie będzie tak źle…
Nowelizacja stanowi, że osoby wykonujące zawód medyczny, udzielające świadczeń zdrowotnych będą związane tajemnicą również po śmierci pacjenta. Czas więc, by lekarze porzucili głębokie przekonanie o swojej nieomylności. Ostatnio nawet opieszałe polskie sądy zaczęły wreszcie dostrzegać, iż nie jesteśmy już społeczeństwem ubogich włóczęgów, wyciągających rękę po czyjąś łaskawą jałmużnę. Przykład: wyrok w zabrzańskiej sprawie zakażenia noworodka wirusem HIV. Zadośćuczynienia – w wysokości 600 tys. zł oraz renty – 2000 zł miesięcznie dla zarażonego dziecka – na pewno nie można uznać już za „symboliczne”. Niestety, błędy w leczeniu wciąż wychodzą na światło dzienne z wielkimi turbulencjami.
Za co te odszkodowania?
Przez błąd medyczny animatorzy nowelizacji rozumieją nieumyślne postępowanie osoby wykonującej zawód medyczny w szpitalu w rozumieniu art. 20 ustawy z dnia 30 sierpnia 1991 r. o zakładach opieki zdrowotnej, niezgodne z wymaganiami aktualnej wiedzy medycznej, w wyniku którego nastąpiło:
1) zachorowanie na chorobę zakaźną, wywołaną zakażeniem pacjenta biologicznym czynnikiem chorobotwórczym;
2) uszkodzenie ciała lub rozstrój zdrowia płodu albo dziecka lub matki, albo śmierć co najmniej jednego z nich – w przypadku świadczeń zdrowotnych udzielanych tym pacjentom w związku z ciążą, porodem lub połogiem;
3) uszkodzenie ciała lub rozstrój zdrowia pacjenta albo śmierć pacjenta, w przypadku: a) nieprawidłowej diagnozy, jeżeli spowodowała ona niewłaściwe leczenie albo opóźniła właściwe leczenie, przyczyniając się do rozwoju choroby, b) nieprawidłowego użycia sprzętu lub aparatury medycznej, c) wykonania w nieprawidłowy sposób zbiegu operacyjnego.
Odszkodowanie ma dotyczyć wyłącznie szkód związanych z opieką szpitalną, realizowaną na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Nie podoba się to pacjentom. – Do zakażenia żołtaczką może przecież dojść w ambulatorium – zauważa prezes Federacji Pacjentów Polskich, Stanisław Maćkowiak.
Komisje zamiast sądów
Pacjent, a w przypadku jego śmierci spadkobiercy, będą mogli wnioskować do specjalnej komisji na szczeblu województwa o ustalenie błędu medycznego. Będą mieli na to jeden rok od dnia, w którym pacjent dowiedział się o zaistnieniu uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia albo nastąpiła śmierć pacjenta, jednakże termin ten nie może być dłuższy niż 3 lata od dnia, w którym nastąpiło zdarzenie skutkujące uszkodzeniem ciała lub rozstrojem zdrowia pacjenta albo śmiercią pacjenta. Wojewódzka komisja będzie składała się z 12 osób o niekwestionowanym dorobku zawodowym i moralnym autorytecie, a czterosobowy skład orzekający w konkretnej sprawie będzie wyłoniony przez losowanie. Takie rozwiązanie krytykują zarówno organizacje pacjentów, jak i sam rzecznik praw pacjenta. – Można się bowiem spodziewać, że przy badaniu części spraw zabraknie mojego przedstawiciela – obawia się Krystyna Kozłowska, Rzecznik Praw Pacjenta.
Pacjent, który uzyska orzeczenie o braku błędu medycznego, poniesie koszty postępowania przed wojewódzką komisją. Osoby, które zdecydują się na zawarcie ugody ze szpitalem przed komisją wojewódzką, nie będą mogły dochodzić swoich roszczeń dodatkowo na drodze sądowej. Może się więc okazać, że część z nich, oczekując jednak wyższego odszkodowania wybierze dłuższą, ale bardziej opłacalną dla nich drogę sądową.
Propozycję odszkodowania będzie obowiązany przedstawić zakład ubezpieczeń, który zawarł odpowiednią umowę ubezpieczenia ze szpitalem, w którym doszło do błędu medycznego.
Zamiast odszkodowania możliwa będzie renta. Maksymalna wysokość odszkodowania za błąd medyczny w przypadku śmierci pacjenta wynosi 300 tysięcy zł, a w przypadku bez zgonu 100 tys. złotych.
Skąd się wziął ten pomysł?
„W skali kraju dochodzi do tysięcy zdarzeń medycznych dziennie. Nawet przy maksymalnej niezawodności systemu ochrony zdrowia, jaką można zapewnić wprowadzeniem odpowiedniego systemu jakości, regulacjami prawnymi czy nadzorem, pewien margines błędów jest nieunikniony. Specyfika procesów leczniczych zawsze powoduje ryzyko wystąpienia niekorzystnych efektów leczenia, które nie są normalnymi, możliwymi do wystąpienia negatywnymi konsekwencjami związanymi np. z ryzykiem danego zabiegu” – czytamy w uzasadnieniu do projektu ustawy.
Na konieczność wprowadzenia zmian w zakresie dochodzenia przez pacjentów odszkodowań za szkody spowodowane błędami medycznymi wskazywał już w 2003 r. VII Krajowy Nadzwyczajny Zjazd Lekarzy: „Wzorem innych państw (zwł. skandynawskich) uznaje się za konieczne wprowadzić system odpowiedzialności placówek opieki zdrowotnej, dający prawo uzyskiwania przez pacjentów rekompensaty za szkody zdrowotne poniesione w związku z leczeniem na drodze pozasądowej bez konieczności udowodnienia winy pracowników opieki zdrowotnej”.
Przypomnijmy, że jeszcze kilkanaście lat temu za dobrą formę ochrony przed roszczeniowością pacjentów uważano system oparty wyłącznie o ubezpieczenie OC. Uznawany powszechnie za najbardziej przyjazny pacjentowi system nordycki, który poza Szwecją wprowadziły: Finlandia (1987 r.), Norwegia (1988 r.) oraz Dania (1992 r.) był wprowadzany stopniowo.
Na początku, zamiast rozwiązania legislacyjnego wybrano koncepcję dobrowolnego ubezpieczenia zdrowotnego, które zaczęło funkcjonować w Szwecji od 1 stycznia 1975 r. Na tej podstawie ubezpieczenie pacjentów miało być wdrożone we wszystkich instytucjach publicznej i prywatnej opieki zdrowotnej. Do 31 grudnia 1994 r. takie ubezpieczenie było zarządzane przez podmioty świadczące publiczną i prywatną opiekę zdrowotną, które przyjęły dobrowolne zobowiązanie na rzecz rekompensat za szkody mające bezpośredni związek z zastosowanym leczeniem. Takie rozwiązanie oznaczało znacznie większą szansę rekompensaty dla pacjentów poszkodowanych w trakcie leczenia, gdyż odszkodowanie było realizowane bez rozstrzygania o błędzie (niedbalstwie) konkretnych osób (oddzielono kwestię odpowiedzialności od sprawy odszkodowania). Przedmiotem odszkodowania były początkowo tylko niektóre szkody o charakterze urazów fizycznych, w tym zakażenia szpitalne (żółtaczka została potraktowana odrębnie) i szkody związane z porodem. Nie były przedmiotem odszkodowania urazy o charakterze psychicznym. W 1994 r. konsorcjum ubezpieczeń pacjentów przestało funkcjonować (z uwagi na przepisy dotyczące konkurencji). W tym samym roku powołano przy premierze Szwecji Komisję ds. Ubezpieczeń Pacjentów, która zajęła się przygotowaniem ustawy. Ustawa o Poszkodowanych Pacjentach weszła w życie 1 stycznia 1997 r. W systemie nordyckim, podobnie jak w projektowanej ustawie, pacjent ma wybór co do możliwości skorzystania z drogi sądowej lub z pozasądowego sposobu dochodzenia roszczeń odszkodowawczych.
Pierwsze opinie i obawy
To bardzo ważny projekt – ocenia wiceprezes NRL Konstanty Radziwiłł. Sama idea jest rzeczywiście realizacją od dawna postulowanej przez środowisko lekarskie, ale także stowarzyszenia pacjentów, pozasądowej drogi uzyskiwania rekompensat za szkody zdrowotne związane z procesem leczenia.
Niestety, w projekcie uznano, że przedmiotem regulacji będzie błąd medyczny, który trzeba przecież udowodnić. Kłóci się to z samym sednem tego rozwiązania, które obok wyjęcia postępowania z rąk sądu, zakłada odejście od konieczności udowodnienia winy konkretnej osoby, obok łatwości uzyskania rekompensat, sprzyja to poprawianiu jakości usług poprzez odejście od zasady ścigania każdego, kto błąd popełnił – zauważa Radziwiłł. Innym poważnym mankamentem projektu jest, jego zdaniem, brak określenia sposobu finansowania rekompensat. Mają to robić zakłady ubezpieczeniowe, ale projekt nie podaje, kto i na jakich zasadach ma się w nich ubezpieczać. Mimo tych poważnych i wielu mniejszych mankamentów warto projekt popierać, bo to krok w dobrą stronę – przekonuje wiceprezes NRL.
– Nie podzielam tego optymizmu – mówi Jolanta Orłowska-Heitzman, Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej. – Kierunek być może dobry, ale nie tędy droga. Prawdę mówiąc, to podstępny sposób na zabranie nam tej działki. A i dla pacjentów to nie takie miody, jak to reklamują – ostrzega pani rzecznik.
– Ogólne zastrzeżenie budzić musi powoływanie pozasądowego ciała orzekającego – komentuje Andrzej Cisło, lekarz dentysta z Wągrowca w Wielkopolsce, szef zespołu ds., ubezpieczeń Naczelnej Rady Lekarskiej. – Brak w projekcie sankcji za niestawienie się przed wojewódzką komisją. Może to skutkować brakiem w dokumentacji postępowania wyjaśnień osób mających istotne informacje co do przebiegu zdarzeń prowadzących do zdarzenia będącego przedmiotem wniosku. Wskutek braku szczegółowych instrukcji procedowania komisji ani też delegacji ustawowej do ich wydania może zdarzyć się, że wydane zostanie orzeczenie bazujące na niepełnej wiedzy składu orzekającego – obawia się dr Cisło.
Lekarskie związki zawodowe (OZZL) nie wykluczają zaskarżenia nowych przepisów do Trybunału Konstytucyjnego. Jak tłumaczy resort zdrowia, brak konieczności orzekania o winie ma przyśpieszyć uzyskiwanie roszczeń przez pokrzywdzonych pacjentów. Obecnie właśnie obowiązek wskazywania winnego lekarza stanowi jedną z głównych przyczyn zbyt długiego oczekiwania na wypłatę odszkodowania czy renty. Inny powód przewlekłości postępowania w przypadku błędów medycznych to brak odpowiedniej liczby biegłych sądowych. Na uzyskanie ich opinii trzeba teraz czekać nawet dwa lata.
Marek Stankiewicz
Ustawa ma wejść w życie dopiero 1 stycznia 2012 r. Pełna treść projektu ustawy wraz z uzasadnieniem na stronie www.mz.gov.pl/legislacja